Do jedzenia bez glutenu da się przyzwyczaić. Do gryczanego chleba na zakwasie, do sałatek i pojemników z drugim śniadaniem również. Ale przychodzi taki moment, gdy człowiek tęskni za czymś, co przypomina bułkę, co można szybko upiec i da się z tego zrobić fajną kanapkę.
Kiedyś trafiłam na taki przepis, niestety miał w składzie jajka, których nie mogę jeść. Kilka dni temu piekąc ciasto dostałam oświecenia, czym je zastąpić. Ponieważ nie miałam w domu kilku innych składników z oryginalnego przepisu - powstał mój własny. Z tego znalezionego w internecie została woda i proszek do pieczenia ;-)
Składniki: (na 12 bułeczek)
- 100 g błonnika (mieszanka babki płesznik i babki jajowatej, można dać jedną z nich)
- 3 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
- 60 g zmielonego siemienia lnianego zalanego 200 ml wrzątku
- 1 płaska łyżeczka soli
- 20 g oleju kokosowego
- 100 g mąki owsianej
- 100 g mąki ryżowej
- 50 g mąki ziemniaczanej
- 1/2 szkl. mleka sojowego
- 150-200 ml wody
Siemię zmielić i zalać wrzątkiem. Ostawić na kilka minut.
Połączyć ze sobą mąki i błonnik, dodać olej, ciepłą papkę z siemienia, mleko. Wlać pół szklanki (ok. 100 ml) wody i wymieszać. Jeśli ciasto będzie zbyt gęste trzeba dodać wody. Powinno być trochę klejące.
Żeby ciasto nie kleiło się do rąk, dobrze jest je natłuścić i tak formować płaskie bułeczki.
Gotowe układać na papierze do pieczenia i posypać dowolnymi dodatkami (sezam, mak, czarnuszka).
Piec ok. 35 min w temp. 170 st. C, a potem zmniejszyć temperaturę do 140 stopni i piec jeszcze 15 minut. Dobrze wypieczone będą dawać głuchy odgłos, jeżeli puka się je od spodu.